Żył sobie we Francji pewien pobożny chłopiec, który był nieuleczalnie chory – ciało jego pokryte było ropiejącymi wrzodami. Ojciec, zatwardziały komunista, nienawidził Kościoła Chrystusowego, matka poszła za mężem ateistą i od kilku już dziesiątków lat nie praktykowała.
Marzeniem chłopca była pielgrzymka do Lourdes.
Tata niedowiarek długo stawał okoniem, ale w końcu pozwolił, zabraniając jednak kategorycznie wspominać przy nim imię Boże….
Źródło: A. M. Weigl, „Seine Mutter, meine Mutter”, Altötting 1969