Bioenergoterapia (bioterapia, energoterapia, healing) – jedna z najpopularniejszych metod medycyny niekonwencjonalnej. Jej istotą – według zwolenników tej praktyki – jest przekazywanie pacjentowi energii, w którą ma być wyposażony bioenergoterapeuta (bioterapeuta, energoterapeuta, biotronik, healer).
Energia ta nie jest znana nauce, jednak bioenergoterapia zakłada jej istnienie nazywając ją bioenergią (bioprądem, bioplazmą, energią witalną, biomagnetyzmem, praną, ki, czi, qi). Fakt jej istnienia próbuje się potwierdzić na podstawie doświadczanych odczuć fizjologicznych (mrowienie, poczucie gorąca lub zimna, drżenie) oraz samego uzdrowienia, mogących wyniknąć pod wpływem seansu bioenergoterapeutycznego. Podstawą praktyki bioenergoterapeutycznej jest tzw. uzdrowicielski dotyk, leczenie przez dotyk (zwane dzisiaj dotykiem terapeutycznym).
Historia
Wiara w leczniczą moc dotyku została zapoczątkowana przez Franza-Antona Mesmera (1736-1815), który uważał, że wiele chorób wynika z zablokowania przepływu niewidzialnej i nieuchwytnej substancji, którą nazwał uniwersalnym fluidem magnetycznym, a później magnetyzmem zwierzęcym. Wg niego, nierównomierne rozmieszczenie fluidu w organizmie, prowadzi do choroby. Sam fluid miał ulegać wpływom księżyca, przypływów i odpływów, planet, gwiazd. Zdrowie miały przywrócić liczne seanse, podczas których występował tzw. kryzys (drżenia, wstrząsy ciała), słabnący z każdym kolejnym spotkaniem. Mesmer został oskarżony o szarlatanerię, a jego metody zostały zbadane na zlecenie Ludwika XVI. Komisja badawcza orzekła, iż nie ma dowodów na istnienie fluidu zwierzęcego, a skuteczność terapii Mesmera, należy przypisać wyłącznie wyobraźni. Leczenie tzw. mesmeryzmem było jednak potajemnie kontynuowane, a w XVIII wieku dało początek hipnozie.
Badania współczesne
Do dziś nie ma żadnych naukowych badań potwierdzających istnienie bioenergii. Pomimo wyraźnych skutków oddziaływania uzdrowicieli na ludzi (począwszy od uzdrowień, przez zmiany w fizjologii organizmu), nieznany jest mechanizm przyczynowo-skutkowy. Robert Tekieli w swoim “Leksykonie Zagrożeń Duchowych” podaje:
Sami bioenergoterapeuci twierdzą, że oddziaływanie uzdrowiciela nie zawsze musi być z korzyścią dla chorego. Biotroniczna Komisja Weryfikacyjna przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie stwierdziła empirycznie w latach osiemdziesiątych, że bioenergoterapeuci czasami leczą, a czasami szkodzą.
Również niezależne badania A. Spirkina i T. Reszetnikowej potwierdzają, że w wyniku oddziaływań bioenergoterapeutycznych mogą nastąpić odwrotne do zamierzonych skutki. Z tego też powodu wielu uzdrowicieli porzuca uzdrawianie, gdyż przejmują rzekomo choroby od pacjentów.
Podłoże (para)naukowe
Pierwsze Sympozjum Stowarzyszenia Radiestetów w Warszawie (1981) wyróżniło następujące właściwości bioenergii:
- własna inteligencja przewyższająca inteligencję człowieka
- psychiczne i genetyczne cechy charakteru człowieka od którego pochodzi
- brak barier materialnych, fizycznych i odległości (posiada możliwość przechodzenia przez wszystkie przeszkody)
- integruje wszechobecny system wartości i sił metafizycznych wszechświata
Demonolog, teolog, znawca problematyki okultyzmu i ezoteryzmu, o. Aleksander Posacki podkreśla stanowczo: Jest to nie tylko jakaś ideologia, ale wyznanie wiary w jakiegoś bezosobowego boga (zwanego ‘Energią’), pewien rodzaj ateizmu, skoro termin teizm jest wiarą w Boga osobowego, co także jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu (KKK, 2123 – gdzie ateizm określony jest jako brak wewnętrznej łączności z Bogiem, oczywiście Bogiem osobowym).
Bioenergoterapeuci korzystają z terminologii niejasnej, niezdefiniowanej naukowo, często wspólnej dla okultyzmu i duchowości Wschodu. Mówią o ciele astralnym, ciele eterycznym, wibracjach, ektoplazmie, aurze; aby przybliżyć bioenergoterapię do metody naukowej często obrazuje się zaistniałe procesy poprzez system energetyczny, potencjał energii, i inne.
Równie częste są odwołania do Biblii, a w szczególności do Ducha Świętego (traktuje się tu Ducha Świętego jako energię, a nie jako Osobę, co jest podstawowym wypaczeniem chrześcijańskiej prawdy wiary, mówiącej o trzech Osobach Boskich – Bogu Ojcu, Jezusie Chrystusie i właśnie Duchu Świętym). Przez te zabiegi zamazuje się granicę doktryny chrześcijańskiej z innymi religiami i praktykami, co jest wspólne dla idei New Age’u czy antropozofii.
Zdjęcia Kirliana
Jedną z prób udokumentowania istnienia bioenergii była tzw. fotografia kirlianowska (odkryta w 1939 roku). Kirlian wykorzystywał aparat fotograficzny wyposażony w transformator Tesli. Wokół ludzi i roślin widniejących na fotografiach, ukazywała się świetlista otoczka. Miała być ona niedostrzegalną ludzkim okiem bioenergią. Jednak zdjęcia te obrazują efekt wymuszonej emisji elektronów i osuszającego działania pola, które generuje wspomniany transformator. Za wielkość i barwę świetlistej otoczki odpowiadają takie czynniki jak zmiana temperatury ciała, wilgotność, intensywność wydzielania potu, a nie – jak starali się udokumentować zwolennicy bioenergoterapii – rzekomo istniejącej bioenergii.
Do dziś, pomimo wyznaczanych ogromnych nagród, sięgających ponad 1 mln dolarów (Fundacja Jamesa Randiego), nie udało się znaleźć osoby, która udokumentuje istnienie bioenergii.
Bioenergoterapia w Polsce
Bioenergoterapia w Polsce została wypromowana za sprawą Clive’a Harrisa, który najczęściej w kościołach organizował zbiorowe seanse uzdrowicielskie. Szacuje się, że przez jego ręce przeszło 4 mln osób. Jego działalność w kościele zakończyła się wówczas, gdy odkryto, iż Harris nie był w stanie uzdrawiać w momencie, gdy osoba żarliwie modliła się do Jezusa. Jednak od tego momentu masowo mnożyła się liczba bioenergoterapeutów (aż do wydania przez Ministerstwo Zdrowia zakazu prowadzenia tego rodzaju leczenia na terenie placówek zdrowia).
Do dziś obowiązuje zakaz prowadzenia leczenia osobom, które nie posiadają dyplomu lekarskiego. Jednak bioenergoterapeuta został zakwalifikowany jako zawód (1995), działający niezależnie od placówek zdrowia. Stąd też klientami bioenergoterapii są najczęściej osoby, których problemy zdrowotne nie dają się usunąć poprzez pomoc medyczną i farmakologiczną.
Zagrożenie duchowe w bioenergoterapii
Uzdrowienie bioenergoterapeutyczne diametralnie różni się od charyzmatycznego uzdrowienia chrześcijańskiego (gdzie uzdrowicielem jest Jezus). Uzdrowiciele, którzy zostali poddani egzorcyzmom, w swoich świadectwach twierdzą, iż to nie oni posiadali „cudotwórcze” moce, ale że to właśnie te moce miały ich. Zastanawiający jest również fakt, iż uzdrowiciele ci tracą swoje właściwości lecznicze po nawróceniu.
Osoby, które żyją w Łasce Uświęcającej i gorącym życiem wiary, a które podjęły chęć skorzystania z pomocy bioenergoterapeuty mówią o niemożności ingerencji uzdrowiciela w ich życie. Bioenergoterapeuci ze zdenerwowaniem sugerują im rzekomą niechęć skorzystania z mocy uzdrawiania oraz “złą energię”, która im (pacjentom) towarzyszy.
Dr Samuel Pfeifer (za: Posacki, “Bioenergoterapia”) stwierdza, iż jedną z przyczyn skuteczności leczenia bioenergoterapeutycznego może być fakt, iż:
pacjent uzdrawiany jest przez bezpośrednie działanie mocy okultystycznych.
Z kolei cechą inicjacji okultystyczno-spirytystycznej jest przekazywanie realnych mocy, czy zdolności paranormalnych, również związanych z uzdrawianiem. W doktrynie chrześcijańskiej jedynym prawdziwym Panem życia i śmierci jest Jezus Chrystus – osobowy Bóg, nie inny człowiek czy nieokreślona energia. Poza Nim nie ma uzdrowienia, gdyż On poza ciałem uzdrawia także duszę człowieka. Pomijanie tego faktu, jest popadaniem w zabobon, jako wypaczenie postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona zakłada.
Doświadczenie egzorcystów i byłych pacjentów bioenergoterapeutów pokazuje, iż ostatecznym niebezpieczeństwem bioenergoterapii jest okultystyczna inicjacja, której konsekwencjami są grzechy okultyzmu, zniewolenia, niedające się leczyć farmakologicznie depresje, destrukcja więzi rodzinnych, seryjne niepowodzenia życiowe i inne. Praktykę bioenergoterapii trzeba z pełną stanowczością zaliczyć do działań zagrażających nie tylko zdrowiu psychicznemu czy somatycznemu, ale przede wszystkim życiu duchowemu, a w konsekwencji wiecznemu.